Mikolajkowa niespodzianka

Mikolajkowa niespodzianka
Znalismy sie juz prawie 3 miesiace wirtualnie, przez maile i rozmowy telefoniczne.
To mialo byc nasze d**gie spotkanie – takie w swiecie realnym. Pierwsze bylo na zapoznawcza kawe. Bawilismy sie wtedy wysmienicie – firt z kazdym zdaniem i niedopowiedzeniem robil sie coraz goretszy. Ustalilismy, ze koniecznie musimy spotkac sie w jakims innym, troche bardziej ustronnym miejscu niz kawiarnia w galerii handlowej.
Od tego czasu minely prawie 3 tygodnie zanim obojgu udalo nam sie zsynchronizowac kalendarze i swoje sprawy.
Byl 5 grudnia, dzien przed Mikolajkami. Na miejsce spotkania wyznaczylismy sobie parking, niby w centrum miasta a jednak troche na uboczu. Zaparkowalem w pobilzu popsutej latarni. Po chwili zobaczylem jak dziarskim krokiem zmierza Justyna w strone mego auta. Od razu wskoczyla na tylna kanape. Musialem przesiasc sie do niej.
– Mam coc dla Ciebie – rzeklem
– Tak sie sklada, ze ja równiez mam mala niespodzianke – odparla
I oboje siegnelismy do prezentów. Jakie bylo zaskoczenie i radosc gdy okazalo sie, ze kazde z nas kupilo d**giemu nowa plyte zespolu, o którym rozmawialismy przy kawie.
– Widac, ze mamy podobny gust – powiedziala Justyna
– Nie do konca sie z Toba zgodze, Tobie smakuje biala kawa a ja pijam tylko czarne – ze smiechem jej odparlem
– Co do smaku. Hmmm… to dopiero sie zobaczy.
Mówiac to zblizyla swe usta do moich i nasze jezyki z poczatku niesmialo a potem coraz bezczelniej rozpoczely tanieca dlonie poznawaly ksztalty naszych cial. Calowalismy sie tak z 10 minut gdy nagle Justyna oznajmila.
– Dosc, tak dalej byc nie moze…
Zamurowalo mnie. Nie wiedzialem czy cos nie tak robie.
– Siedz i sie nie ruszaj – szepnela
Po czym chwycila mój pasek i szybkim ruchem zaczela go odpinac. Dobrze, ze w minivanie jest sporo miejsca zatem nic nie krepowalo jej ruchów. Rozpiela rozporek. Czulem jak bardzo nabrzmialy jest mój penis. Pogladzila go prze material slipek, by za chwile zsunac mi spodnie do kolan. To samo stalo sie z majtkami i nic juz nie krepowalo naprezonego kutasa. Delikatnie zaczela wodzic po nim wargami i jezykiem.
Wprawnym ruchem odslonila glówke i delikatnie przesunela po niej koniuszkiem jezyka. Draznial sie tak przez dluzsza chwile by nastepnie wsunac go sobie calego do buzi i gardla. Samymi ustami przesuwala po nim w góre i w dól. Gdy me biodra zaczely sie rytmicznie poruszac a oddech przyspieszyl wypuscila go z cudowej buzi. Zerknela na mnie oszolomionego ta sytuacja.
– Chcesz wiecej? – zamruczala i przyssala sie do moich kulek jednoczesnie masujac naprezna palke.
I znowu warg go obiely a jezyk wyczynial szalone harce. Czulem, ze jestem na krawedzi. Przedluzalem ten moment oczekiwania na krancowa rozkosz. Oddech zaczal mi sie urywac a glowa Justyny przyspieszyla ruchy w okolicy mego krocza. Eksplodowalem… a ona wyssala nektar do ostaniej kropli.
– Teraz moge powiedziec, ze mi smakujesz Piotrze – z usmiechem oznajmila
– Wiesz co… ja nie pozwole abys byla nierówno traktowana. Polóz sie. Teraz ja sie Toba zajme
– Ale ja nie jestem przygotowana…
– Jak to? Myslalas, ze tylko Ty mnie posmakujesz i tyle?
– Nie sadzila, ze do tego dojdzie a pocalunki tak mnie nakrecily…
– Nic nie mów, tylko lez i zsuwaj spodnie.
Gdy jej spodnie z majtkami znalazly sie na wysokosci kostek zanurkowalem pomiedzy jej uda.
Cala cipka byla w sokach – nabrzmiala i wilgotna. Jezyk mój powoli slizgal sie po zewnetrznych wargach. Uniosla lekko biodra podstawiajac mi sie blizej bym juz w koncu dobral sie do jej lechtaczki. Ja jednak nie zamierzalem sie spieszyc i droczylem sie delikatnie ja muskajac i uciekajac do duzych warg. Me palce rozchylily ja delikatnie a jezyk odnalalz lechtaczke. Przyspieszylem tempo. Oddech Justyny byl coraz szybszy i nierówny. No to teraz…. Me usta odskoczyly od niej a palce weszly w nia z impetem. Jeknela. Dlon pracowala coraz szybciej i szybciej. Wilgoc jej byla wszedzie. Czulem, ze jest coraz blizej do orgazmu, wiec ponownie wrócilem z ustami do napecznialej cipki. Jej biodra wystrzelily w góre, przycisnela ma glowe do swego wzgórka a ja zassalem lechtaczke i tyle warg co moglem do srodka swej buzi. Krzyku i jeków nie slyszalem, bo uda zacisniete na moich uszach skutecznie je wytlumily.
– Taaak, smakujesz mi – rzeklem
– Czuje, ze to jest poczatek niesamowitej przyjazni – odparla

Po kwadransie gdy ochlonelismy juz, kazde z nas z usmiechem udalo sie w swoja strone zadowolone z niespodziewanych Mikolajkowych prezentów jakimi siebie obdarzylismy.

Bir yanıt yazın

E-posta adresiniz yayınlanmayacak. Gerekli alanlar * ile işaretlenmişlerdir