Inny Swiat

Amateur

Inny Swiat

Posuwalem ja wtedy z nogami w górze.

– Mówilas, ze chcialabys odegrac gwalt… – rzeklem i zamilklem.

– Teraz? – zdziwila sie.

– Teraz to jak wywazac otwarte drzwi – ocenilem.

Chwile mierzylismy sie wzrokiem. Rozbawienie z zaintrygowaniem.

– Czy czytalas moze „Inny Swiat” Herlinga-Grudzinskiego? – zapytalem.

– Nie – pokrecila glowa.

– Lektura z liceum.

– Na pewno nie u mnie – potwierdzila.

– Nie szkodzi, opowiem ci.

Na mnie najbardziej podzialalo pierwsze czytanie. Kiedy jeszcze nie wiedzialem, co bedzie dalej.

– Wszystko dzialo sie w sowieckich lagrach – zaczalem. – Wsród wiezniów byli polityczni, jednym z nich byl wlasnie autor ksiazki. Polityczni to najnizszy status wiezniów. Najwyzszy mieli przestepcy, urki. Sprawowali d**ga wladze, po straznikach. Byli silni, brutalni, bili i zastraszali slabszych wiezniów, czasami tez mordowali. Gdy mogli, gwalcili kobiety. Mam mówic dalej?

– Mów.

– Mielismy dosc odwazna nauczycielke, bo zapytala jak wygladaly relacje damsko-meskie w „Innym Swiecie”. Nikt sie nie odzywal. Sam czesto zabieralem glos, ale tym razem siedzialem cicho… Tam byl opis zbiorowego gwaltu. Zrobil na mnie wrazenie. Czulem sie niezrecznie. Zamiast wspólczuc bylem, przede wszystkim, podniecony!

– Wyobraz sobie, jest noc, wszedzie snieg i oddalone baraki – kontynuowalem. – Kobiety, gdy wychodzily noca same, musialy uwazac, aby nie zostac zgwalcone. W baraku, w którym dziala sie akcja, byla tam grupa osmiu urków, z Ukraincem Kowalem na czele. Kowal siedzial w baraku przy oknie, wychuchal sobie otwór w szybie i patrzyl co sie dzieje na zewnatrz. Pewnie z nudów. Byl tam niepilnowany obszar, niewidoczny z wiezyczek strazniczych. Zauwazyl, ze idzie dziewczyna. Szybko wezwal kolegów i wybiegli cicho na zewnatrz. Zlapali ja. Wyrywala sie, ale ich bylo osmiu, a ona jedna. Najpierw zaczeli ja gwalcic na osniezonej lawce… Przycisneli glowe do lawki, spódnica do góry…

Przerywajac relacje kilkakrotnie zaglebilem sie w nia. Z kazdym pchnieciem jeczala gleboko. Wczesniej byla ledwie nawilzona, teraz czulem jak mój czlonek ocieka jej sluzem.

– Pózniej uslyszal ich jakis straznik… – przyspieszylem, slyszac jej glosne westchnienia. – Wtedy zaniesli ja do latryny i tam jebali jeszcze przez godzine. Ordynarne, chamskie typy. Ciagneli ja za sutki, mietosili cycki. Wyobrazasz teraz to sobie?

– Tak.

– Strasznie mokra jestes. Który jestem?

– Dwóch sie we mnie spuscilo.

– Trzeci… Doleje cos zaraz od siebie.

Zaczalem ja ostro rznac. Glosno jeczala, sciskajac sobie sutki palcami.

Wkrótce poczulem znajome skurcze jej ciala…

Caly czas rznalem dalej.

– Pamietaj, ze po mnie jeszcze pieciu kolesi na ciebie czeka… – pochylilem sie nad nia i pozwolilem, by struga mojej sliny splynela jej na usta. – Wszyscy wyposzczeni. Kazdy zrobi, co zechce.

Chwile po tym doszla ponownie. Ten orgazm byl silniejszy. Wstrzasnal calym jej cialem. Czulem wytrysk soków w jej wnetrzu.

Przytrzymala mnie za ramiona, bym troche zwolnil.

– Nie ma lekko, suko. Moja kolej teraz – rzeklem stanowczo. – Powiedzmy, ze poprzedni sie spuscil i jestem czwarty. Czterech zostalo.

Skupilem sie wylacznie na swojej przyjemnosci. Zaczalem sobie wyobrazac, jak pieprze ja w latrynie z nogami w górze. Taki zwierzecy, chamski seks. A za mna czekaja kolejni. Powoli sie zatracalem.

Bylem blisko i zwolnilem, by dluzej cieszyc sie przyjemnoscia.

– Opowiem ci dalej. Pózniej ta dziewczyna zaczela przychodzic do Kowala.

– Tak? A czemu do niego?

– On byl hersztem tych osmiu urków. Po gwalcie odprowadzil ja do baraków. Pózniej ona zaczela odwiedzac go. Oczywiscie towarzysze byli na niego zli. Raz, ze zazdroscili, ze ciagle ja pieprzy. Dodatkowo mial mniej sily do pracy. Któregos dnia jeden z nich cos do niej powiedzial, na co ona bardzo zdenerwowala sie i splunela mu w twarz. Kowal zaczal bic sie z nim. Wygral, ale urki byli zli na niego. Wtedy on kazal jej klasc sie. Rzekl im „bierzcie, bracia”, czy jakos tak… Pierwszy poszedl ten, którego oplula. Dziewczyna, z zemsty na Kowalu, przyjela go bardzo goraco. Pozostalych tez. Wrecz glaskala ich po tylkach… I caly czas patrzyla mu w oczy. A pózniej przestala do niego przychodzic.

Znów przyspieszylem. Jeczala glosno.

– Myslisz, ze niektóre wychodzily specjalnie? – zapytala nagle. – Bo skoro wiedzialy?

– Raczej nie. Tam chyba byl jakis skrót. Chociaz, moze znalazla sie i jakas chetna… Ty wyszlabys?

– Nie – rzekla.

– Ale namyslalas sie. I jak mam wierzyc, ze nie jestes kurwa?

– Nie wyszlabym! – krzyknela. – Zbyt grzeczna jestem!

– Powiedzmy, ze w to wierze. A twoja siostra, wyszlaby?

Poczulem, jak spina sie w ekstazie.

– Wyszlaby… – jeknela. – Ona wyszlaby!

Szczytowalismy, oboje jednoczesnie. Na wygodnej poscieli.

Wszelkie prawa zastrzezone (c) Piotr Walewski-Sawicki

Bir yanıt yazın

E-posta adresiniz yayınlanmayacak. Gerekli alanlar * ile işaretlenmişlerdir