Wakacje cz.2

Amateur

Wakacje cz.2
UWAGA – Nie jest to opowiadanie mojego autorstwa, znalazlem je na innej stronie.

Milczeli oboje. Poplatane, pozawijane ze soba nici zdawaly sie kiedys nierozerwalne. Przez te wszystkie lata wrastaly w siebie, pecznialy, rosly. Usmiech, placz, wspólna walka o kazdy dzien – to wszystko laczylo. Ilez bylo radosci, ilez pasji, ile wspólnych wyzwan do których stawali ramie przy ramieniu. A teraz? Co on moze powiedziec do niej? Co ona moze mu odrzec? Jak to wszystko sie nagle urwalo. Jeden wieczór i trach.
Jakby ktos machnal poteznym mieczem i przecial lancuch spajajacy od wielu juz lat tamtych dwoje. Andrzej skulony wpatrywal sie w przestrzen. Krystyna odwracala glowe skubiac nerwowo swoja spódniczke. Tylko Pawel wydawal sie byc poza tym. Na razie. Jeszcze bezpieczny, jeszcze w innym swiecie, usmiechal sie, biegal, plywal.
Geste opary przestrzeni kumulowaly sie jednak. Z kazda sekunda fatum chcialo powiedziec: ruszajmy dalej. I diabolicznym usmiechem wwiercalo sie w dwa umysly. Obrazy rodzily sie, rozwijaly i krzykiem swoim pobudzaly do dzialania. Wydawac sie moglo, ze jego sa skape, odarte z wyobrazni i takie surowe… te strzepy, ledwie migawki, te slowa pojedyncze a jakze klujace rozrywaly, taranowaly, miazdzyly.

– jedziemy do Warszawy – czy to tylko wiatr, czy jednak powiedzial tak, sam nie byl pewien.
Ona spojrzala zdziwiona. Jak strasznie zabolalo to jej spojrzenie. Skulil sie bardziej w sobie. A wiec wszystko stracone – pomyslal. Wszystko…
– Oni nagrali film… – cicho wymamrotala.
Kolejny piorun. A wiec stanie sie. Czyz mozna bylo sadzic, ze walec zatrzyma sie w polowie, ze ominie jego i pozwoli przetrwac? Z kim jeszcze go zdradzala?
Pomyslal o Pawle. Co dalej? – kolatalo sie przed nim straszne widmo stawiajac go na równi z bohaterami tragedii – co dalej? Jak uchronic go przed tym wszystkim, jak nie zwariowac jednoczesnie, jak nie stac sie wrakiem czlowieka. Nie mógl panowac nad drzeniem rak. Nie potrafil wyrwac sie nawet na sekunde z objec bestii, która karmila go kazdym slowem, kazdym gestem, i nie zamierzala odpuscic.
– gdzie Pawel? – jej glos byl jak szum morskiej fali.
Dlaczego teraz o niego zapytala? Dlaczego nie pomyslala wczesniej?… – klebowisko zmij rozpelzalo sie. Byly ich tysiace. Tysieczne macki oplataly, dusily, wsaczaly jad: tymi ustami jeszcze przed chwila… – nie mógl dokonczyc mysli – a teraz pyta o Pawla? Kim ona jest? Po co tu przyszla, dlaczego mnie dreczy? Nie potrafil racjonalnie myslec. Czy ktos inny by umial? Coraz bardziej rozpaczliwe, niedorzeczne pytania tlukly sie w jego czaszce: czy ze wszystkim klamala?
A wczoraj? – jeknal prawie. Ten jej usmiech, to spojrzenie…
Czy juz wtedy wiedziala? Byla zdecydowana? Gotowa? Umówila sie z nimi? A moze juz tam, w Warszawie? Tylko z kim? Gdzie?
Nic nie zauwazyl…

Wracal coraz dalej i dalej. Nie potrafil zatrzymac sie nawet na sekude. Nie bylby w stanie. Zdawal sobie sprawe z tego i podswiadomie brnal w przeszlosc. W uszach swidrowaly zbyt glosno tamtamy. Graly traby i bily werble. Jak zapowiedz wojny, zapowiedz smierci i zniszczenia
– NIE WIERZYSZ, ZE MA MOKRA CIPKE?
Myslal, ze rozerwie mu czaszke. Przymknal powieki.
– sam sprawdzalem.
Zgrzytnal zebami. Czego ona ode mnie chce? Zebym ja tam zaprowadzil? Zebym patrzyl jak oni ja…Podniósl sie. Nie byl w stanie usiedziec na miejscu. Krystyna drgnela jakby obawiala sie ciosu. Nie zauwazyl tego. Byl zbyt pochloniety przeszloscia.
Z kim ona sie spotykala? Gdzie chodzila? Zawsze slyszal: ide do kolezanki. Czyzby sie nie zorientowal? Ide do kolezanki… – przypominal sobie najdrobniejsze szczególy: w co byla ubrana, jaki miala makijaz, kiedy wracala? A te krótkie spódniczki? Dla kogo tak sie stroila?…
Kiedys myslal, ze to dla niego. Byl z tego zadowolony, szczesliwy. Wszyscu mu zazdroscili. Jej tez. Mówili: oni sa takim zgranym malzenstwem, alez sie dobrali…
Kolejny piorun wisial juz nad nim, dzielila go ledwie sekunda. Przystanal. Bach, bach. A wiec juz wtedy?…
Walec rozjezdzal go coraz bardziej.
Ten chlopak, któremu dawala korepetycje. Czy on ja mial? Tak czesto do nich przychodzil, zbyt czesto. Jak ona wtedy wygladala?…

No tak – westchnal ciezko – miala jak zwykle mini, miala obcisla bluzeczke, ta z tym dekoltem i… Serce podeszlo mu prawie do gardla. Przypomnial sobie jak tego ranka zakladala czarne koronkowe majteczki, przypomnial sobie jej przezroczysty biustonosz i to jak zakladala ponchochy. Tak, tego dnia wygladala bardzo seksownie. Jeszcze kilka dni temu bylby bardzo dumny ze swej malzonki, jeszcze do niedawna ucieszylby sie, ze tak jest. Ale nie teraz, nie w tej chwili.
Byla piekna seksowna kobieta, byla uwodzicielska i kuszaca, niesamowicie zgrabna…
– tak – musial to przyznac nawet teraz: byla kurewsko, oszlamiajaco wprost pociagajaca
Od zawsze, od samego poczatku ich znajomosci dbala o siebie, o swoje cialo, o zachowanie kondycji i formy. Lubila spacery, uwielbiala wprost taniec. Chodzila na basen i na silownie. Do tego dochodzila kosmetyczka, salon pieknosci, czasem solarium. Tak bylo zawsze. Dlatego ich zwiazek nie przypominal innych malzenstw. Ona byla zabiegana, bo zawsze jakies zajecia, wyjscia, i wreszcie praca… Jego tez pochlaniala.
Andrzej byl profesorem – wykladal na uczelni, Krystyna byla nauczycielka w szkole sredniej. Czy to sie zaczelo juz tam? W szkole? – jeknal.

Znowu powrócil do tamtego popoludnia. Przypomnialy mu sie nawet jego wlasne slowa: kochanie, bo chlopak dostanie palpitacji jak cie zobaczy… – tak wlasnie powiedzial. Usmiechnela sie wtedy. On tez. Czy juz wówczas to sie dzialo?
Z trudem odwrócil sie do niej. Siedziala tam i czekala. Tylko na co? Na moment wrócila mu jakby swiadomosc. Spojrzal na zegarek. Nerwowo odrzucil glowe. Co ja robie – szepnal w myslach. Potarl czolo i cicho zaklal.
– TAKA GORACA DUPA
Po raz kolejny slowa powrócily do niego. Zachwial sie, zdenerwowal. Obraz stanal przed jego oczyma: widzial nagie posladki, dlonie zaciskajace sie na nich, widzial jak je ugniataja, jak obmacuja.
Stanal przed nia.
– pomyslalas wogóle o naszym synu?
Widziala umeczenie na jego twarzy, widziala rezygnacje i rozpacz. Opuscila glowe i nie patrzac w oblicze meza rzekla:
– oni przyjda do tego baru co wczoraj…
Zacisnal piesci. Co ona mówi?!! Jakby tornado przetoczylo sie teraz po nim. Chcial uciec, chcial rzucic sie w morskie fale, chcial wreszcie wymierzyc jej silny policzek. Nie zdecydowal sie na nic. Wmurowany stal przed nia niczym glaz o który uderzal raz po raz ogromny, stalowy mlot.
– a jesli Pawel sie dowie? – wyszeptala.
Ma jeszcze raz przez to przechodzic? Tyle, ze teraz juz w pelni swiadomie? Jak to? Czy jestem w jakims horrorze? – myslal.

– pójdziemy tam?
Kiwnal glowa zrezygnowany.
– kazali mi zadzwonic… jak sie juz zgodzisz…
– co?!! – wychrypial przestepujac z nogi na noge
Nie mógl patrzec jak wybiera numer. Odwrócil sie i zaplakal cicho.
– oni chca rozmawiac z toba – podala mu swój aparat.
Prawie wyrwal go z jej reki. Opanowal sie jednak zaraz. Pawel… – jeknal.
– tak?
– NO JAK TAM ROGACZU? PODOBA CI SIE NASZ POMYSL?
Przytaknal.
– wiecej entuzjazmu
– blagam…
– sluchaj, mamy kilka wskazówek dla ciebie
Zaniemówil. Sluchal z wyraznym przerazeniem. Mial jej kupic nowa bielizne. Zeby ladnie dla nich wygladala. Mial jej kupic nowa spódniczke, jeszcze krótsza od tej, która miala teraz na sobie. I wreszcie jakas obcisla bluzeczke, taka z duzym dekoltem. Wiesz, taka zeby cycki ladnie sie prezentowaly.
– dobrze
– i niech sie umaluje tak ostrzej, wiesz jak…
– wiem – odsapnal
– czy to juz wszystko?
– chlopaki rogacz pyta czy mamy jeszcze jakies zyczenia – uslyszal po raz kolejny szyderczy smiech.
– potem sie dowiesz, a teraz daj zonke
– tak… – oddal jej sluchawke
– wygol dokladnie cipke suczko, bedzie swietna zabawa wieczorem, spodoba ci sie
Usmiechnela sie
– oczywiscie…

Bir yanıt yazın

E-posta adresiniz yayınlanmayacak. Gerekli alanlar * ile işaretlenmişlerdir